Skłoniła mnie ostatnio "Fanaberia"
z Dziennika frazeologicznego - który zza firanki podczytuję - do spaceru wstecz. Często mnie zastanawia, skąd czerpać poczucie wartości, radość życia, spokojny obraz samego siebie w dżungli świata.
Czy to rośnie w rodzinie, w której się wychowujemy, może?
Czy napotkani dobrzy ludzie po drodze nam wszczepiają?
Czy przeczytane w odpowiedniej kolejności i ze zrozumieniem wersy tych, a nie innych książek...
Albo pojawi się w naszym życiu oparcie, które każdego dnia utwierdzi nas w przekonaniu, że jesteśmy życia warci– nie ono nas.
O sobie wiem, jak wiele poczuć, radości, wartości i stabilności zawdzięczam moim nauczycielom. Liczę ich na palcach ręki, aż troje. Aż, bo i tak uważam się za wielką szczęściarę.
Jerzy. Nauczył był mnie szacunku do pracy. Pracowitości, która przynosi efekty. I mocno wierzył we mnie – nawet jeśli niewypowiedzianie, to jego poczucie wiary towarzyszyło mi wiele lat jak dobra „niedozdarcia” puchowa kurtka w każdą zimę złych nastrojów, rozterek i wątpliwości. Małgosia. Podarowała mi wiele tytułów książek do przeczytania i pozwoliła je czytać zwalniając z obowiązkowych lektur w zamian za głośne refleksje na forum klasy ;) Pokazała mi też magiczny dom na fundamentach tolerancji, zrozumienia i miłości. A Lilianna - anioł nie kobieta - otworzyła przede mną najszersze drzwi, serca. Pokazała, że w życiu warto być otwartym dla innych i na innych, mimo wszystko! Nauczyła, że nawet jeśli to ja rysuję kontur mojego świata – to wypełniają go kolorami inni, oni tworzą treść tego środka, jego smak, zapach i przymiotniki wartości.
Zagubieni w niespełnionych oczekiwaniach. Mało ze sobą (sami ze sobą) rozmawiamy. Chcemy więcej niż możemy. Myślałam, że ten szacunek mieszka w nas po prostu - tylko się warto nastarać i dogrzebać do niego. Nie porównywać z nikim, nie chcieć być kimś innym, zaakceptować - szczególnie te nielubiane zagniecenia w sobie... Wstawać rano
i z uśmiechem patrzeć sobie w lustro, i samochwalić, i nagradzać i kraść z życia chwile tylko DLA SIEBIE. Nie oczekiwać, tylko żyć z takim jakimś pożądanym świętym spokojem...
Recepta 1*: „Pamiętajcie, bądźcie gorzej wychowani, proszę. Idźcie na słońce. Zgłodnieć. Chcieć. Siebie i dla siebie. Poznacie po tym, że będzie bolało z radości od środka. Kiedy nie można nie mieć uśmiechniętych oczu i wzrok wszystko wyda. Niech Wam się zrobi kula w brzuchu z radości. I skacze.”
Recepta 2*: "Szczęście jest jak motyl, im bardziej za nim gonisz, tym bardziej ucieka
Ale kiedy zwrócisz swoją uwagę na inne rzeczy przyleci i usiądzie Ci delikatnie na ramieniu…"
Recepta 3*: "Nie ma szczęścia w chwilach, ponieważ one przemijają, a szczęście to stan psychiczny, który jest zawsze osiągalny, zaś największe bariery przy dążeniu do niego stawiamy sobie sami.”
Uczę się tego każdego dnia. Każdego dnia na nowo definiuję wartość codzienności. Uśmiecham się do TU i TERAZ (moich nowych przyjaciół), nie oglądam za bardzo wstecz. Uczę się też wybaczać, i im i sobie. Uczę się każdego dnia, kiedy budzi mnie słońce, że mam tylko jedno życie, że kruche i jeszcze tyle do zrobienia!
Moje szczęście potęgują udane, zapakowane, w terminie zachowane paczki do Was, nowy stempel od najlepszej Drużyny, maleńki własnoręcznie malowany wieszaczek od Karoliny i Nikoli - a na nim koszulka dla Helenki, i dla M. namalowana, w paczce od Minty - nowe pastelowe talerze, najpiękniejszy pod słońcem naszyjnik od Niej i wymarzona bransoletka od M., obraz olejny raz na pięć lat malowany - ten w prezencie ślubnym dla Anny, sukienka dla Ona, którą los mi tak pięknie postawił przed nosem i nie ominęłam, nie zgubiłam i zatrzymam mocno przy ♥ łyk ulubionej herbaty niebieskiej, o której najpiękniej pod słońcem koty2 napisały
Pozdrawiam Was ciepło. Nauczycielom moim dziękuję każdego dnia i Tobie M.
Szczęśliwa szczęściara
☼ Maryś
* (1) recepta od Katachrezy
* (2) recepta z pięknego komentarza Małgorzaty - tam, gdzie można wygrać moje spódnico-sukienki
* (3) recepta od mojego syna
Moje szczęście potęgują udane, zapakowane, w terminie zachowane paczki do Was, nowy stempel od najlepszej Drużyny, maleńki własnoręcznie malowany wieszaczek od Karoliny i Nikoli - a na nim koszulka dla Helenki, i dla M. namalowana, w paczce od Minty - nowe pastelowe talerze, najpiękniejszy pod słońcem naszyjnik od Niej i wymarzona bransoletka od M., obraz olejny raz na pięć lat malowany - ten w prezencie ślubnym dla Anny, sukienka dla Ona, którą los mi tak pięknie postawił przed nosem i nie ominęłam, nie zgubiłam i zatrzymam mocno przy ♥ łyk ulubionej herbaty niebieskiej, o której najpiękniej pod słońcem koty2 napisały
Pozdrawiam Was ciepło. Nauczycielom moim dziękuję każdego dnia i Tobie M.
Szczęśliwa szczęściara
☼ Maryś
* (1) recepta od Katachrezy
* (2) recepta z pięknego komentarza Małgorzaty - tam, gdzie można wygrać moje spódnico-sukienki
* (3) recepta od mojego syna